11.04.2010

Ad memoriam...

Elo!

No w końcu coś napiszę po dłuższej nieobecności. Jak Wam sie podoba nowa szata graficzna bloga? :)
Czasami człowiek musi sobie coś podłubać, bo inaczej gryza go rózne mary...

Przyznam, że od dłuższego czasu mam zastój w pomysłach kulinarnych. Różne rzeczy na świecie się dzieją, dobre i złe, radosne i smutne... Tych smutnych jest zawsze trochę więcej. Ale, jak to się mówiło: szoł mast goł on!

Prezydent nam zginął z połową prawicy... Smutek, żal i zjednoczenie. Spacerując w okolicy Pałacu Namiestnikowskiego około północy nie sposób było nie zauważyć skupienia i zadumy na twarzach zgromadzonego tłumu. Cieplo bijące od zniczy ogrzewało całe grupy ludzi otaczających te "świecące trawniki".

Śmiechy padały tylko zdawkowo tu i tam. Ale rzadko. I nie było w nich nawet nutki wesołości. Ot, taki poważny śmiech, dla dodania otuchy.

Może to cyniczne, ale mimo, iż czuję się patriotą, to nie byłem nigdy emocjonalnie przywiązany do naszej władzy. A zwłaszcza prezydenta i jego grona. Łączę się w bólu z rodakami i żal mi, że coś takiego się stało. Że spotkało to nasz kraj.

Miejmy nadzieję, że nigdy więcej nie powtórzy się coś takiego.

Na koniec mam tylko taką jedną konluzję: kiedy coś niedobrego spotyka nasz kraj, to wtedy widać to jednoczenie się narodu. Tak samo było po śmierci Ojca św. Ciekawe, jak długo przetrwa to zjednoczenie? Czy równie szybko zgaśnie jak tamto przed 5 laty? Czy może przetrwa dłużej?

Zobaczymy...